Powered By Blogger

wtorek, 27 listopada 2012

4. Kuroi Namida

 Witajcie!
 Cóż, mogę być zadowolona, gdyż mam już pierwszego czytelnika ^^ Moja młodsza (dużo młodsza) siostra właśnie weszła do mnie do pokoju i chyba usiłuje coś powiedzieć, a poza tym zabrała mi kosmetyki... Laura, gremlinie! Gremlin ma ponad rok.
 Do mojej mamy przyleciała wczoraj koleżanka ze swoją pięcio-czy-też-może-sześcio-letnią córeczką. Ale to nawet dobrze, od kiedy mieszkamy w Anglii mama nie ma praktycznie z kim wyjść czy nawet porozmawiać, przyda jej się trochę towarzystwa.
  A ja? Wczoraj praktycznie cały dzień spędziłam z koleżankami. W naszym mieście jest teraz powódź, rzeka opływa prawie całe miasto, a co za tym idzie, praktycznie wszystko jest zalane. Na szczęście mieszkam w centrum i mnie to nie dosięgnęło. College jest zamknięty. Nie wiem nawet do kiedy.
 po kilkugodzinnym chodzeniu po mieście bez celu, wybrałyśmy się do galerii, tylko dlatego, że było tam w miarę ciepło. Około dwie godziny siedziałyśmy na tej samej ławce ^^ Cóż, to jest tak, że nikomu nie chce się siedzieć w domu, a na dworze jest póki co trochę za zimno. Cieszę się tylko, że tutaj nie ma zimy.
 Nie wiem jakie mam plany na dzisiaj. Każde spotkanie z moją koleżanką kończy się słowami - ,, A co jutro?"
,, Zdzwonimy się"
,,Oke"
 Ej, ktoś mi stanął przed oknem i się na mnie patrzy =.=  Spadajcie ludzie, spadajcie...

Uraczę was dzisiaj piękną piosenką z mojego ulubionego anime.
NANA. Kocham wszystkie postaci jakie występują w tym anime. Wszyscy są tak różnorodni. Fabuła mogłaby się wydawać podobna do telenoweli, w której każdy kocha kogoś z kim nie może być, ale coś sprawia, że tak nie jest, coś sprawia, że właśnie to moje ulubione anime. Nieprzeciętna kreska i niesamowita ścieżka dźwiękowa robią swoje. 





sobota, 24 listopada 2012

3. Jeden dzień spokoju

 Witajcie  - powiedziała dziewczyna na blogu, którego nikt nie czyta. 
Cóż... 
Może kiedyś... 
   Chciałam choć jeden jedyny, cholerny raz dać sobie spokój z tym wszystkim. Odpuścić sobie wieczną tęsknotę, wieczny smutek, to wszystko co codziennie sprawia, że mam ochotę umrzeć. 
 Jakimś cudem udało mi się dziś uniknąć kłótni z moją matką, a nawet jakoś z nią porozmawiać i spędzić chwilę, które mogłabym uznać za miłe, gdyby nie wspomnienie tego wszystkiego co musiałam przez nią przeżyć. Gdyby nie świadomość tego, że jeszcze tak wiele będę musiała znieść. 
  Zauważyłam, że mój język się trochę poprawił. To mnie jakoś uszczęśliwia. Muszę się jeszcze bardziej przyłożyć, może kiedyś moje życie w Anglii nabierze kolorów, a ja będę mogła w końcu poczuć szczęście. Marzenia... marzenia się nie spełniają, ale przecież można je spełnić, prawda? 
  potrzebowałabym chociaż kilu osób, które będą czytać... nie mam motywacji do pisania dłuższych i porządniejszych notek, są tu jedynie słowa, które wylewam z siebie, moje żale, cały ten mój smutek. 
Czuję się czasem taka żałosna... ale nie dziś, dziś daję sobie spokój, dziś po prostu jestem. 


 Obejrzałam właśnie dwa odcinki Kuroshitsuji, coś czuję, że zaraz zabiorę się za trzeci. Jak to się stało, że zaczęłam nałogowo oglądać anime? Nie mam pojęcia, ale Kuro jest świetne, tym bardziej, że teraz się rozwinęło. 

pomyślałam, że może dodam jakieś zrobione przeze mnie zdjęcia, większość jest dość stara, ostatnio nie mam weny na robienie czegoś nowego. A może nawet nie o wenę tu chodzi, a o zwyczajny brak pogody, światła i dobrych warunków. Dzięki Ci Anglio za deszcz i powódź =.=

Och, tak, pamiętam to zdjęcie. Zrobiłam je w cudownym ogrodzie mojej cudownej przyjaciółki. Właśnie za tym tęsknie... 

To też pamiętam, nawet dobrze. Karpacz - poprzednie wakacje. 


Myślę, że te dwa wystarczą, nie mam pewności czy chociaż jedna osoba przeczyta ten wpis... 



...


czwartek, 15 listopada 2012

2. Muzyka w ciemności...

 Mogłam się w sumie spodziewać tego, że póki co nie będę mieć zbyt wielu czytelników. A jednak, trochę mi przykro. Nawet tutaj nie jestem ważna, nawet tutaj nikogo nie obchodzę... Chyba czas się przyzwyczaić do życia w cieniu. 
Ale czy naprawdę tego chcę? 
Może przesadzam... To moje życie, moje decyzje, to ja mam na nie wpływ. Może nie na wszystko, to jasne. Nie zmienię tego, że jestem chora, nie zmienię wielu rzeczy. Ale mimo to, może zamiast zagłębiać się w marzeniach, warto by było zacząć coś zmieniać. Zacząć zmieniać siebie. 
 Tak, nienawidzę swojego wyglądu, ale przecież na to akurat mam wpływ. 
Mam wpływ na to, by nauczyć się języka. 
Chyba czas w końcu wyjść z tego potwornego doła, z tej potwornej przepaści, w którą sama się zagłębiłam. 
 To moje życie, moja historia. 
 Jestem pewna, że będę pisać więcej, gdy już będę miała dla kogo. 


piątek, 2 listopada 2012

1. Moje koło nieszczęścia...

 Jak widzę, póki co nie ma osób zainteresowanych moim blogiem... ale czy to aż takie ważne? 
 Chyba nie. Może w końcu powinien nadejść ten czas kiedy będę wiedzieć co w życiu uważam, że ważne, ten czas kiedy wyjdę z więzienia przeszłości, z tego cholernego więzienia, które sama sobie zbudowałam. 
Fuck. 
 Dokładnie przedwczoraj zdołowana zadzwoniłam do mojej przyjaciółki, za którą z dnia na dzień tęsknie coraz bardziej. Stwierdziłam, że muszę sobie coś znaleźć, coś co pozwoli mi odnaleźć jakiś sens, coś co da mi jakąś moc do... życia, po prostu do życia. Zaczęłam się śmiać, kiedy powiedziała żebym kupiła sobie BMX-a, ale kiedy zaraz potem zaproponowała mi deskę... 
 Tak, więc na drugi dzień z koleżanką pognałyśmy po deski. Wczorajszy dzień był okropny, myślałam, że nigdy nie uda mi się nauczyć jechać prosto z utrzymaną równowagą, dzisiaj jednak już było oke. Mam zamiar ćwiczyć codziennie, naprawdę chcę się tego nauczyć. Wczoraj jeździłyśmy po jakimś parkingu, dziś już jednak przeniosłyśmy się na skate-park. 
 Mój dół powrócił... jestem już w Anglii jakieś cztery miesiące, a mój angielski poprawił się tylko odrobinę. Czy aż tak dużo chcę? Chcę tylko rozumieć i mówić... to za wiele? Chcę zaznajomić się z jakimiś Anglikami, a nie udało mi się to przez cztery miesiące! Spotykam się tylko z ludźmi z polski, mam dość. Serio dość. 
 Czuję się taka beznadzieja. Sama nie wiem czego chcę, sama nie wiem co jest dla mnie dobre. Mam 16 lat, jestem już prawie dorosła, a nie radzę sobie z własnym życiem! Raz się modlę, ufam  Bogu i powierzam mu wszystko, znajduję w Nim ukojenie, potem pozwalam, by alkohol i marihuana wypędzały ze mnie ten ból... dlaczego jestem tak zagubiona? Dlaczego ... 
 Zastanówmy się, czego tak naprawdę chcę... chyba nie potrafię sobie odpowiedzieć na to pytanie... czy lepiej żyłoby mi się w polsce z Tatą? Jestem pewna, że wtedy też bym narzekała... jestem beznadziejna, totalnie, totalnie beznadziejna. Czego ja chcę? Boże, czego ja chcę? 
 ...