Powered By Blogger

sobota, 29 grudnia 2012

6. Cel

 Ohayo! Dzisiaj czuje sie tak... normalnie. Nie pamietam kiedy ostatnio spedzlam noc w ten sposob, zazwyczaj przeplakuje ten czas, gdy slucham muzyki, ogladam anime czy pisze na forum. Dzisiaj czuje w sobie sile. Moze to jest wlasnie prawda? Bo mam sile. Mam wybor, moge zmienic wszystko w moim zyciu i to wlasnie zamierzam zrobic.
 Zdecydowanie nie naleze do szczesliwych osob. Mam mnostwo kompleksow, glownie zwiazanych ze swoja waga. Zmagam sie z tym juz jakies dwa lata, caly czas jest tak samo, chudne i tyje, chudne i tyje i tak bez konca. Mam tego dosc. Dlaczego mam unieszczesliwiac sama siebie? Co zamierzam zrobic? Zamierzam dojsc do mojej wymarzonej figury. I zrobie to. Chce sie troche oczyscic, przez jakis czas mam zamiar odzywiac sie jedynie marchewka. Zdaje sobie sprawe z tego jak zabawnie to brzmi.
 Kolejna sprawa, jezyk. Musze polepszyc moj angielski jak tylko moge. Zaczelam zauwazac, ze ostatnio duzo zaczyna sie poprawiac w tej kwestii, ale mam zamiar ciezej nad tym pracowac.
 Next... blog. Chce miec czytelnikow, chce miec dla kogo pisac, chce moc wstawiac tutaj swoje opowiadania. Nie wiem w jaki sposob moge sie wybic, ale musze probowac.
                                                                     *

 Moje zycie jest troche nudne, od kiedy sie z nikim nie spotykam. Nie przeszkadza mi to az tak bardzo, przynajmniej jest prawdziwe, bez tych wszystkich klamstw, polprawd i unikow. Udalo mi sie dzis w koncu zadzwonic do mojej przyjaciolki. Moje konto swieci pustkami, mama porzyczyla mi telefon. Dala mi 15 minut, ktore sie jednak przedluzyly. To i tak za malo. Bo ile slow mozna wymienic z przyjaciolka w tak krotkim czasie? Niewiele, ale wazne, ze chodziasz ja uslyszalam.
 Mam nadzieje, ze uda mi sie wkrecic do jakiejs pracy, chce leciec do Poslki w maju.
                                                                      *
  Ach, moje krotkie notki. Naprawde, wiem, ze sie powtarzam, ale gdy nie masz dla kogo pisac, nawet nie chce ci sie starac. Mam nadzieje, ze to sie zmieni. Jak najszybciej. Na pozegnanie uracze osoby przewijajace sie przez moj blog piosenka, ktora nie moze wyjsc z mojej skolatanej glowy.

środa, 26 grudnia 2012

5. Walka z losem

   Jutro mija miesiac od ostatniej notki. Nie pisalam, dlatego ze zdaje sobie sprawe z tego, ze nikt nie czyta.
Ale nie mam zamiaru sie poddawac, poczatki sa trudne, bede pisac, az komus zechce sie czytac.
  Ostatnio zdarzylo sie kilka przykrych rzeczy.  To dosc dluga historia, ktora jednak chce komus opowiedziec.
 Od ponad roku mam problemy z moja mama. Kiedy urodzila sie moja siostra, mama bardzo sie zmienila. Wczesniej byla idealna matka, taka o ktorej marzy kazda nastolatka, zadbana, piekna, co weekend chodzila na impreze z przyjaciolka czy swoim chlopakiem, moglam z nia porozmawiac o wszystkim, nawet o najintymniejszysz sprawach. Nikt nie byl dla mnie takim wsparciem jak ona.
 Potem cos zaczelo sie psuc. Zaczelam dojrzewac, zmienil sie moj swiatopoglad, buntowalam sie przeciw wszystkiemu. Klocilysmy sie caly czas, nie byly to zwykle spiecia, mama zaczela mnie bic, czego nigdy wczesniej nie robila, zamiast mowic, ze mnie kocha, krzyczala, ze mnie nienawidzi. Zawsze byla bardzo zapracowana, to bylo cale jej zycie.
  Urodzila sie Laura. Urodzila sie moja siostra, a ja nagle przypomnialam sobie o tym, ze kocham moja mame. Nadal zdarzaly nam sie klotnie, czasem nawet te gigantyczne, ale bylo inaczej.
 Jednak... mama musiala przestac pracowac, teraz mieszkamy w Anglii, niestety, mama moze poswiecic sie jedynie wychowaniu mojej rocznej siostry. Wszyscy jej znajomi zostali w Polsce, siedzi w domu praktycznie 24/h. I nie dziwie sie, ze to ja dobija.
 W Anglii poznalam dwie Polki, ktore tak jak ja, maja 16 lat.
Daly mi zludne poczucie przyjazni. Czesro kiedy sie spotykalysmy, mama kazala mi wracac do domu po dwoch czy tez trzech godzinach, potrzebowala pomocy przy Laurze. Nigdy nie mialam o to pretensji.
 Ostatnio zaczelam zuwazac, ze dziewczyny wykluczaja mnie ze wspolnych spotkan. Mialysmy wspolne plany na Sylwestra, przypadkiem dowiedzialam sie, ze umowily sie z jakas starsza o szesc lat dziewczyna, ze pojada na impreze do duzego miasta, jakies dwie godziny drogi stad.
  Napisalam do jednej o co chodzi, jej odpowiedz nie tyle mnie zabolala, co zwyczajnie zdenerwowala. Powiedziala, ze nie bedzie tracic takiej okazji ze wzgledu na mnie, ze jest pewna, ze moja matka zadzwoni do mnie i kaze mi wracac.
 Nie mam zamiaru sie juz z nimi spotykac. Jasne, moja mama ma mnosto wad, bywa okrutna, ale mimo to, kocham ja, mimo to, ze czasem mysle, ze jej nienawidze, to do niej ide kiedy mam naprawde duzy problem. Mimo to, ze caly czas jest dla mnie zmina, pomaga mi. I wiem, ze mnie kocha, nawet jesli mowi, ze jest inaczej. Oj, polecialy lzy. To nic.
 Tesknie za moja przyjaciolka, ona nigdy nie robila problemu z tego, ze musze wrocic wczesniej, zazwyczaj po prostu szla do mnie i razem zajmowalysmy sie moja siostra. Tesknie nawet za tym co kiedys mnie u niej denerwowalo - za spoznialstwem. Co z tego, ze umawiamy sie na pietnasta, bede o siedemnastej, ale nie zadzwonie, zeby ci o tym powiedziec. Nie przypuszczalam, ze kiedys zacznie mnie to bawic.
 Tesknie jak za nikim innym.

wtorek, 27 listopada 2012

4. Kuroi Namida

 Witajcie!
 Cóż, mogę być zadowolona, gdyż mam już pierwszego czytelnika ^^ Moja młodsza (dużo młodsza) siostra właśnie weszła do mnie do pokoju i chyba usiłuje coś powiedzieć, a poza tym zabrała mi kosmetyki... Laura, gremlinie! Gremlin ma ponad rok.
 Do mojej mamy przyleciała wczoraj koleżanka ze swoją pięcio-czy-też-może-sześcio-letnią córeczką. Ale to nawet dobrze, od kiedy mieszkamy w Anglii mama nie ma praktycznie z kim wyjść czy nawet porozmawiać, przyda jej się trochę towarzystwa.
  A ja? Wczoraj praktycznie cały dzień spędziłam z koleżankami. W naszym mieście jest teraz powódź, rzeka opływa prawie całe miasto, a co za tym idzie, praktycznie wszystko jest zalane. Na szczęście mieszkam w centrum i mnie to nie dosięgnęło. College jest zamknięty. Nie wiem nawet do kiedy.
 po kilkugodzinnym chodzeniu po mieście bez celu, wybrałyśmy się do galerii, tylko dlatego, że było tam w miarę ciepło. Około dwie godziny siedziałyśmy na tej samej ławce ^^ Cóż, to jest tak, że nikomu nie chce się siedzieć w domu, a na dworze jest póki co trochę za zimno. Cieszę się tylko, że tutaj nie ma zimy.
 Nie wiem jakie mam plany na dzisiaj. Każde spotkanie z moją koleżanką kończy się słowami - ,, A co jutro?"
,, Zdzwonimy się"
,,Oke"
 Ej, ktoś mi stanął przed oknem i się na mnie patrzy =.=  Spadajcie ludzie, spadajcie...

Uraczę was dzisiaj piękną piosenką z mojego ulubionego anime.
NANA. Kocham wszystkie postaci jakie występują w tym anime. Wszyscy są tak różnorodni. Fabuła mogłaby się wydawać podobna do telenoweli, w której każdy kocha kogoś z kim nie może być, ale coś sprawia, że tak nie jest, coś sprawia, że właśnie to moje ulubione anime. Nieprzeciętna kreska i niesamowita ścieżka dźwiękowa robią swoje. 





sobota, 24 listopada 2012

3. Jeden dzień spokoju

 Witajcie  - powiedziała dziewczyna na blogu, którego nikt nie czyta. 
Cóż... 
Może kiedyś... 
   Chciałam choć jeden jedyny, cholerny raz dać sobie spokój z tym wszystkim. Odpuścić sobie wieczną tęsknotę, wieczny smutek, to wszystko co codziennie sprawia, że mam ochotę umrzeć. 
 Jakimś cudem udało mi się dziś uniknąć kłótni z moją matką, a nawet jakoś z nią porozmawiać i spędzić chwilę, które mogłabym uznać za miłe, gdyby nie wspomnienie tego wszystkiego co musiałam przez nią przeżyć. Gdyby nie świadomość tego, że jeszcze tak wiele będę musiała znieść. 
  Zauważyłam, że mój język się trochę poprawił. To mnie jakoś uszczęśliwia. Muszę się jeszcze bardziej przyłożyć, może kiedyś moje życie w Anglii nabierze kolorów, a ja będę mogła w końcu poczuć szczęście. Marzenia... marzenia się nie spełniają, ale przecież można je spełnić, prawda? 
  potrzebowałabym chociaż kilu osób, które będą czytać... nie mam motywacji do pisania dłuższych i porządniejszych notek, są tu jedynie słowa, które wylewam z siebie, moje żale, cały ten mój smutek. 
Czuję się czasem taka żałosna... ale nie dziś, dziś daję sobie spokój, dziś po prostu jestem. 


 Obejrzałam właśnie dwa odcinki Kuroshitsuji, coś czuję, że zaraz zabiorę się za trzeci. Jak to się stało, że zaczęłam nałogowo oglądać anime? Nie mam pojęcia, ale Kuro jest świetne, tym bardziej, że teraz się rozwinęło. 

pomyślałam, że może dodam jakieś zrobione przeze mnie zdjęcia, większość jest dość stara, ostatnio nie mam weny na robienie czegoś nowego. A może nawet nie o wenę tu chodzi, a o zwyczajny brak pogody, światła i dobrych warunków. Dzięki Ci Anglio za deszcz i powódź =.=

Och, tak, pamiętam to zdjęcie. Zrobiłam je w cudownym ogrodzie mojej cudownej przyjaciółki. Właśnie za tym tęsknie... 

To też pamiętam, nawet dobrze. Karpacz - poprzednie wakacje. 


Myślę, że te dwa wystarczą, nie mam pewności czy chociaż jedna osoba przeczyta ten wpis... 



...


czwartek, 15 listopada 2012

2. Muzyka w ciemności...

 Mogłam się w sumie spodziewać tego, że póki co nie będę mieć zbyt wielu czytelników. A jednak, trochę mi przykro. Nawet tutaj nie jestem ważna, nawet tutaj nikogo nie obchodzę... Chyba czas się przyzwyczaić do życia w cieniu. 
Ale czy naprawdę tego chcę? 
Może przesadzam... To moje życie, moje decyzje, to ja mam na nie wpływ. Może nie na wszystko, to jasne. Nie zmienię tego, że jestem chora, nie zmienię wielu rzeczy. Ale mimo to, może zamiast zagłębiać się w marzeniach, warto by było zacząć coś zmieniać. Zacząć zmieniać siebie. 
 Tak, nienawidzę swojego wyglądu, ale przecież na to akurat mam wpływ. 
Mam wpływ na to, by nauczyć się języka. 
Chyba czas w końcu wyjść z tego potwornego doła, z tej potwornej przepaści, w którą sama się zagłębiłam. 
 To moje życie, moja historia. 
 Jestem pewna, że będę pisać więcej, gdy już będę miała dla kogo. 


piątek, 2 listopada 2012

1. Moje koło nieszczęścia...

 Jak widzę, póki co nie ma osób zainteresowanych moim blogiem... ale czy to aż takie ważne? 
 Chyba nie. Może w końcu powinien nadejść ten czas kiedy będę wiedzieć co w życiu uważam, że ważne, ten czas kiedy wyjdę z więzienia przeszłości, z tego cholernego więzienia, które sama sobie zbudowałam. 
Fuck. 
 Dokładnie przedwczoraj zdołowana zadzwoniłam do mojej przyjaciółki, za którą z dnia na dzień tęsknie coraz bardziej. Stwierdziłam, że muszę sobie coś znaleźć, coś co pozwoli mi odnaleźć jakiś sens, coś co da mi jakąś moc do... życia, po prostu do życia. Zaczęłam się śmiać, kiedy powiedziała żebym kupiła sobie BMX-a, ale kiedy zaraz potem zaproponowała mi deskę... 
 Tak, więc na drugi dzień z koleżanką pognałyśmy po deski. Wczorajszy dzień był okropny, myślałam, że nigdy nie uda mi się nauczyć jechać prosto z utrzymaną równowagą, dzisiaj jednak już było oke. Mam zamiar ćwiczyć codziennie, naprawdę chcę się tego nauczyć. Wczoraj jeździłyśmy po jakimś parkingu, dziś już jednak przeniosłyśmy się na skate-park. 
 Mój dół powrócił... jestem już w Anglii jakieś cztery miesiące, a mój angielski poprawił się tylko odrobinę. Czy aż tak dużo chcę? Chcę tylko rozumieć i mówić... to za wiele? Chcę zaznajomić się z jakimiś Anglikami, a nie udało mi się to przez cztery miesiące! Spotykam się tylko z ludźmi z polski, mam dość. Serio dość. 
 Czuję się taka beznadzieja. Sama nie wiem czego chcę, sama nie wiem co jest dla mnie dobre. Mam 16 lat, jestem już prawie dorosła, a nie radzę sobie z własnym życiem! Raz się modlę, ufam  Bogu i powierzam mu wszystko, znajduję w Nim ukojenie, potem pozwalam, by alkohol i marihuana wypędzały ze mnie ten ból... dlaczego jestem tak zagubiona? Dlaczego ... 
 Zastanówmy się, czego tak naprawdę chcę... chyba nie potrafię sobie odpowiedzieć na to pytanie... czy lepiej żyłoby mi się w polsce z Tatą? Jestem pewna, że wtedy też bym narzekała... jestem beznadziejna, totalnie, totalnie beznadziejna. Czego ja chcę? Boże, czego ja chcę? 
 ... 

niedziela, 28 października 2012

Małe powitanie

 Ten pierwszy post chyba zawsze jest najtrudniejszy. Coś o tym wiem, blogowałam już. 
Nikogo pewnie nie zdziwi jeżeli powiem, że przenoszę się z onetu. Wiadome są też powody, chodzi o coraz większą ilość błędów. Blogowałam jakieś 4 lata, więc mam już niejaką wprawę. Akurat teraz jest mi się trochę trudno odnaleźć na nowym serwerze, nic nie wygląda jak jakbym chciała, ale myślę, że niedługo uda mi się wszystko ogarnąć. 
 Tak jak napisałam w zakładce ,,o mnie", mam 16 lat, mieszkam w Anglii, moją największą pasją jest fotografia. 
 Na tym blogu możecie spodziewać się zobaczyć moje fotografie, przeczytać opowiadania, ale przede wszystkim poznać trochę życie pewnej zagubionej dziewczyny. Bo zagubiona jestem na pewno. 
 Mam zamiar pisać bloga głównie dla siebie, kiedyś obchodziła mnie statystyka, teraz jednak chodzi głównie o swoje własne miejsce. Miło jednak byłoby widzieć, że jest ktoś kto chce czytać. 
 Myślę, że z czasem ten blog będzie wyglądać coraz lepiej, a ja będę się otwierać. 
 Na razie jest to ten pierwszy trudny wpis, którym nie chcę nikogo zanudzać. 
  Niebawem dodam nowego posta...