Witajcie. Wchodzę tutaj w tak mieszanym nastroju jak to tylko możliwe, szczęśliwa, że mam jakieś miejsce, w którym mogę wylać z siebie te wszystkie zawiłe myśli...
Chyba mam jakąś poważną chorobę psychiczną, na serio. Może jestem nieprzystosowana do żcyia i... i co? W mojej głowie jest jedno, wielkie nieypowiedziane pytanie.
Z moimi... koleżankami mamy pewnien problem w college. Jedna z nauczycielek bardzo źle nas traktuje. Nie dość, że ciągle rzuca jakieś przykre uwagi, krzywe spojrzenia, robi nam na złość to potem jeszcze mówi innym nauczycielom, że źle zachowujemy się na jej lekcjach.
Dzisiaj już nie wytrzymałam... nie chcę dać się komuś cały czas poniżać, tylko dlatego, że pochodzę z Polski... Wyszłam z klasy, po czym jednak zaraz się wróciłam, gdyż zapomniałam telefonu. Nauczycielka mruknęła coś na temat złego zachowania Polek... to już totalnie wyprowadziło mnie z równowagi.
Emocje to chyba mój największy wróg. Zdenerwowana poszłam do innej z nauczycielek, powiedzieć jej o tym co się dzieje. Obiecała zająć się tą sprawą, widać było, że nie jest zadowolona. Wtedy czułam się dobrze, ale teraz...
Mama wydawała się być zadowolona, ale jej chłopak powiedział, że źle zrobiłam. Zapytał się co takiego wydarzyło się tym razem, a ja po prostu nie byłam w stanie tego opisać... nie wiem czemu, w zeszłym togodniu, gdy wróciłam zapłakana do domu, wyglądało to praktycznie tak samo. Mama powiedziała wtedy żebym następnym razem po prostu wyszła i zgłosiła to komuś... tak zrobiłam... a teraz okazuje się, że nie powinnam?
Czego ludzie ode mnie oczekują?
Sama żałuję... jak ja się teraz pokażę na kursie? Jest mi głupio... W dodatku w tym togodniu nie chociłam na ESOL... we wtorek po prostu nie miałam na to siły, a dzisiaj mama wolała żebym została i pomogła jej z Laurą... ale jak to o mnie świadczy? Jakbym wymigiwała się od zajęć, a wcale tak nie jest!
Chyba każdy byłby zmęczony, gdyby siedział w szkole od 9 do 19, można mieć czasem dość?
Ja mam... wszystkiego. Potrzebowałabym odpoczynku od życia. Zatrzymać czas, znaleźć się poza tym wszystkim... poza tymi ograniczeniami. Mogłabym zamknąć się na jakiś czas w pokoju, nie odzywać do nikogo... a raczej, chciałabym, nie mogę. Pomogę sobie w inny sposób, po prostu ograniczę wszelkie kontakty i rozmowy do minimum. Przynajmniej na jakiś czas.
Co się ze mną dzieje?
Dlaczego do pozornego szczęścia potrzebny mi jest tylko internet? Wciągnęłam się w pisanie opowiadań grupowych, poznałam ciekawych ludzi... to daje mi szczęście? Może chodzi o to, że jest to tak beztroskie zajęcie? Że tworzę nowe postaci, które żyją swoim życiem i problemami? Nie wiem, ale wiem, że to teraz moje życie.
To straszne... ta Anglia... chciałabym żeby było inaczej, wiem, że mój angielski jest już lepszy, ale wciąż niewystarczająco. Przyłożę się do niego bardziej... Chciałabym po prsotu mieć znajomych, z którymi będę się dogadywać, z którymi będę mogła szaleć i robić wszystko... a to, że ich nie mam, doprowadza mnie do łez...
widze, że Ci ciężko :( trudno mi Cie pocieszyc, alw głowa do góry, badz silna :*
OdpowiedzUsuńTo straszne. Dobrze, że to zgłosiłaś, może coś z tym zrobią. :) Trzymaj się i głowa do góry! <3
OdpowiedzUsuńHej, najważniejsze, że piszesz i sprawia Ci to ulgę.
OdpowiedzUsuńMyślę, że jest ktoś kto Cię rozumie :) http://youtu.be/YIA8cBiIzwY
Po przemyśleniu uczciwie zdarzenia z nauczycielką powinnaś sama podjąć decyzję co z tą sprawą zrobić.
Ja zawsze cenię ludzi którzy są odważni. Jeśli czujesz, że "nawywijałaś" to pójdź do nauczycielki i ją szczerze przeproś. Jeśli czujesz, że nie masz za co przepraszać to pójdź do nauczycielki i powiedz dlaczego wybuchnęłaś emocjami.
Z Twojej strony (i Twoich koleżanek) wygląda na to, że nauczycielka Was źle traktuje. Jednak jest to tylko jedna strona sprawy. Z drugiej strony jest nauczycielka i jej pogląd na całą sytuację.
Normalne jest, że każdy chciałby mieć rację i nie chciałby się mylić. Dlatego w sytuacjach gdy ktoś ma coś do drugiej osoby może podświadomie powodować sytuacje, które mają sprowokować tę drugą stronę do wpadki. Wtedy można sobie powiedzieć, że się miało racje bo przecież widać jak się ktoś źle zachowuje. Tak samo dzieje się w drugą stronę. I konflikt narasta.
Jeśli się o tym już wie i uświadamia ten mechanizm psychologiczny, to nie ma co brnąć w konflikt. Śmiem twierdzić, że ani nauczycielka ani Ty nie masz ochoty na WOJNĘ. I co tu zrobić? Trzeba odwagi i dyplomacji. Odwagi by przełamać wewnętrzne opory i wstyd przed rozmową oraz dyplomacji by nie atakować oponenta ale rzeczowo wyjaśnić swoje uczucia i powody zachowania. Jeśli druga osoba wykaże chęć pojednania warto spytać się o jej odczucia aby zrozumieć jej stanowisko. Wtedy są szanse na pojednanie.
Ta metoda nie gwarantuje niestety sukcesu. Bo cały ambaras aby dwoje chciało naraz. Jednak gdy przejdziesz tę drogę, przeglądając się w lustrze i patrząc sobie prosto w oczy będziesz uczciwie mogła powiedzieć, że zrobiłaś wszystko by załatwić sprawę pokojowo.
Dasz radę bo jesteś silna i uczciwa wewnętrznie. Nie zgób tych cennych klejnotów jakie masz w sobie.
Pozdrawiam,
no to nie fajnie
OdpowiedzUsuńhehe ja też :D pozdrawiam :):)
OdpowiedzUsuń